9 marca, godzina 6.00.
Zbudził mnie dzwonek telefonu. Po wczorajszej firmowej imprezie z okazji Dnia Kobiet, było to dość traumatyczne przeżycie. W słuchawce słyszę lekko zachrypnięty głos naszej sekretarki, Zosi:
- Cześć. Mam nadzieję, że nie zbudziłam?
- Nie... No co ty... Ja nie mam w zwyczaju sypiać...
- Przepraszam... Słuchaj, ty mnie wczoraj nie dymałeś?
- Nie, absolutnie, skąd ci przyszło do głowy?
- A nie wiesz, który mnie ... mógł... no wiesz?
- Nie wydaje mi się. Nie wyglądało, żeby ktokolwiek się dobierał. Nie wiem...
- (z rozczarowaniem) Ech kurwa ... czyli pewnie mąż...
Zbudził mnie dzwonek telefonu. Po wczorajszej firmowej imprezie z okazji Dnia Kobiet, było to dość traumatyczne przeżycie. W słuchawce słyszę lekko zachrypnięty głos naszej sekretarki, Zosi:
- Cześć. Mam nadzieję, że nie zbudziłam?
- Nie... No co ty... Ja nie mam w zwyczaju sypiać...
- Przepraszam... Słuchaj, ty mnie wczoraj nie dymałeś?
- Nie, absolutnie, skąd ci przyszło do głowy?
- A nie wiesz, który mnie ... mógł... no wiesz?
- Nie wydaje mi się. Nie wyglądało, żeby ktokolwiek się dobierał. Nie wiem...
- (z rozczarowaniem) Ech kurwa ... czyli pewnie mąż...
No przecież mówi, że zerżnięta